Back to home
Ubrania

Smoking jacket z jedwabnego aksamitu i czarne spodnie z moheru

Za kilka dni Sylwester, a ja już dawno temu obiecałem sobie, że tym razem świętując, chciałbym założyć coś co jest eleganckie i sartorialne, ale niekoniecznie bardzo formalne, a do tego nowoczesne. Nie sposób było zatem nie uwzględnić mojej sylwestrowej koncepcji w projekcie #MGOP jako inspiracji dla Was. Zapraszam na wpis o ubraniu bardzo nietypowym!

Jeśli jesteś tu nowy i nie wiesz, o co chodzi w #MGOP, koniecznie przeczytaj bardzo popularny na tym blogu wpis objaśniający, klikając tutaj ? 

Jak wiecie, mam wspaniały dwurzędowy smoking (do obejrzenia tutaj) i mógłbym założyć go także na Sylwestra. Problem w tym, że w ogóle nie mam na to ochoty. Smoking ten nosiłem już nie tylko na własnym ślubie, ale także przy okazji rozmaitych degustacji, podczas kilku wyjść do opery i filharmonii oraz… świętując nadejście nowego roku dwa lata temu. Oczywiście dalej czuję się w nim wspaniale, ale jakoś mi się opatrzył. Nie mogę powiedzieć, że mi się znudził, ale dla mojego otoczenia nie jest już żadnym zaskoczeniem. Myślę o nim trochę jak o uniformie, a ja chciałbym cały czas bawić się ubraniami. Nawet wieczorowymi. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, bo przecież jest jeszcze co najmniej kilka innych form smokingów, którymi mógłbym z łatwością urozmaicić garderobę (np. kołnierz szalowy, albo jednorzędówka z klapami w szpic). Z tym że dotarłem chyba do etapu, na którym czuję, że potrzebuję ubrania, które określiłbym oksymoronem „casual black tie”. Ubrania, które nawiązuje wyglądem do ubrań wieczorowych, ale w sumie mógłbym założyć je także na mniej formalne okazje gdzie „black tie” nie jest wymagane. I właśnie takim ubraniem jest „smoking jacket”.

Co to jest smoking jacket?

Jest kilka spraw, które musimy sobie wytłumaczyć. Przede wszystkim ubranie, które nazywamy w języku polskim smokingiem (szczegółowo opisane tutaj), wcale nie służy do palenia tytoniu. Prawidłowa nazwa smokingu w języku angielskim to w Wielkiej Brytanii „dinner jacket”, a w USA „tuxedo”. Żeby sprawę zagmatwać, istnieje także w języku angielskim nazwa „smoking jacket”, która nie odnosi się ubrania, które w języku polskim nazywamy smokingiem, tylko do grupy welurowych marynarek i im pochodnych używanych pierwotnie do okrywania swojego ubrania wierzchniego (np. smokingu lub fraka) podczas palenia w przeznaczonych do tego pokojach lub po prostu noszenia w domu jako robe de chambre (fr. porannik). Pierwotnym celem noszenia „smoking jacket” było wykorzystanie właściwości weluru, który doskonale wchłania dym, do tego, aby ochronić ubranie wierzchnie przed jego zapachem oraz opadającym popiołem i ewentualnie przypaleniami. Smoking jacket wywodzi się z przełomu wieku XIX i XX i od czasu swojego powstania wyewoluowała ona do wielu form, z czego najbardziej tradycyjna jest ta nazywana w Polsce bonżurką, czyli „marynarka”, która może sięgać aż do kolan, bez żadnej konstrukcji, z kołnierzem szalowym, przepasana paskiem. Marynarka taka może mieć pikowany kołnierz, wywijane mankiety, frędzle na pasku lub haftowane zdobienia, ale jej główną cechą jest fakt, że przypomina bardziej porannik (BTW używacie słowa „szlafrok”? Bo my w Poznaniu tak mówimy 😉 )  niż ubranie wierzchnie do noszenia poza domem. Na piniższym zdjęciu po lewej zobaczyć można, jak wyglądała smoking jacket w pierwotnej wersji. Po prawej podobne ubranie ma na sobie sławny aktor złotej ery Hollywood czyli Clark Gable.

Smoking jacket ewoluowała wraz z ubraniami wieczorowymi przez epoki wiktoriańską i edwardiańską, podczas których sztywne reguły dot. ubrań formalnych stawały się coraz łagodniejsze. W końcu ubranie to przyjęło nieodzwone cechy marynarki – pełniejsza konstrukcja ramion i wypełnienia w przodach. Marynarka ta zaczęła przypominać „blezer”, czyli nieformalną marynarkę sportową, z tą tylko różnicą, że jej ogólny wydźwięk, głównie przez jedwabne wyłogi, nawiązywał raczej do smokingu, niż dziennego ubrania sportowego. Mijały dekady, a „smoking jacket” rosła w popularność. Jej apogeum nadeszło w latach 50 XX w. kiedy to na porządku dziennym był już fakt, ze smoking jacket zaczęła opuszczać posiadłości i domy i zaczęła pojawiać się także na mniej formalnych przyjęciach jako ubranie wieczorowe. Zdarza się także, że noszą ją gospodarze podczas przyjęć wyprawianych u siebie w domu. W smoking jacket przepięknie wyglądał np. Fred Astaire.

Koncepcje przedstawione poniżej zdjęcia Astaira są również bardzo urokliwe. Podobne smoking jackets nosili także Frank Sinatra, Cary Grant i przedstawiony na początku wpisu Clark Gable.

Oczywiście najsławniejszym miłośnikiem „smoking jacket” (zwykle w formie bonżurki) jest założyciel magazynu Playboy, czyli Hugh Hefner. Pierwszy numer Playboya pojawił się na półkach w 1953 roku, a na jego okładce znalazła się Marylin Monroe (a obok niej autograf Henfera na okładce). Wydarzenie to było wówczas taką sensacją, że Hefner natychmiast stał się celebrytą. Przyjęcia organizowane na jego posiadłości stały się wręcz legendarne, a wymiar jego sław (lub niesławy) sprawił, że jest on automatycznie kojarzony z bonżurką. Przyznaję, że bonżurka na poniższym zdjęciu również ma swój urok, choć z punktu widzenia klasycznej elegancji, czapka kapitana być może nie była konieczna.

Warto dodać, że podobne bonżurki, ale w trochę innym stylu niż Hugh Hefner nosił sławny detektyw Hercules Poiorot, w kótrego wcielił się brytyjski aktor David Suchet.

Co ja robię tu, czyli koncepcja ubraniowa

No cóż „smoking jacket” to marynarka, która bardzo mi się podoba i zawsze chciałem uszyć coś w połowie drogi pomiędzy bonżurką a smokingiem, więc celuję w ubranie, które również jest z aksamitu, ale ogólnym poglądem zdecydowanie bardziej przypomina blezer niż bonżurkę zdjętą z Hugh Hefnera. Moją pierwotną koncepcją była smoking jacket, która przypomina tę, którą ma na sobie Fred Astaire tylko w nieco bardziej stonowanych kolorach. Myślałem o jedwabnych wyłogach i pasplowanych kieszeniach wykończonych jedwabiem żakardowym. Jednak już w okolicach 2 miary nie podobało mi się za bardzo, że tkanina strasznie mocno „zasysa” światło, przez co wokół moich bioder nic się „optycznie” nie działo, przez co sylwetce brakło dynamiki. Wycofałem się zatem kieszeni pasplowanych na rzecz kieszeni z patkami. Kiedy chowam patki, kieszenie wyglądają na pasplowane, ale dopuszczam także możliwość wyjęcia patek i noszenia tej marynarki w sytuacjach bardziej nieformalnych, np. z koszulą półformalną i rozpiętym kołnierzykiem. Na tym etapie zarzuciłem też koncepcję wyłogów z jedwabiu żakardowego (błyszczącego) na rzecz wyłogów „w kolorze nadwozia” czyli wykonanych z tej samej tkaniny co marynarka. Tym samym powstała marynarka, która krojem przypomina blezer z klapami frakowymi, ale wykonana jest z dalece bardziej formalnego aksamitu, który nadaje jej niezwykły, wieczorowy charakter. Dokładnie w dzień sesji mojej marynarki potwierdziła się także reguła „great minds think alike” ponieważ dosłownie przedwczoraj bardzo podobną koncepcję ubraniową zaprezentowała paryska marka Cinfonelli.

Oczywiście (i na szczęście!) mamy tutaj zupełnie inny kolor i krój ubrań, ale idea połączenia aksamitu z czarnym moherem pozostaje ta sama.

Magiczna tkanina

 

I tak nagle przyszła mi na myśl tkanina, którą kupiłem kilka lat temu, uzyskując na krótką chwilę dostęp do ultratajnych zasobów marki Scabal, przy okazji wizyty jej dyrektora handlowego w moim sklepie. Był to kupon absolutnie obłędnego i bardzo trudnego do zdobycia jedwabnego aksamitu kolorze granatowym, który wspaniale sprawdza się w sztucznym świetle. Niestety na zdjęciach jest bardzo trudny do ukazania – na żywo jest jaśniejszy niż navy blue, ale ciemniejszy niż royal blue. To absolutny biały kruk wśród tkanin, który po prostu musiałem mieć. Przez trzy lata trzymałem go na półce, wycofując się wielokrotnie z pomysłów, które na niego miałem. W końcu uznałem jednak, że nadszedł czas – szyjemy nowoczesną smoking jacket.

W pracowni krawieckiej

Skoro dojrzałem już do tak mocnych zmian, pomyślałem także, że skoro i tak balansuję na krawędzi klasycznej elegancji, to może moglibyśmy poeksperymentować także z konstrukcją. Uszyliśmy marynarkę bez absolutnie żadnego wypełnienia w ramionach, w której po raz pierwszy w naszej pracowni pojawiło się koszulowe wszycie rękawa znane miłośnikom krawiectwa pod włoską nazwą „spalla camicia”. Muszę przyznać, że wyszło to całkiem nieźle i nosi się naprawdę wygodnie. Aby zachować włoski charakter marynarki, dodaliśmy jej także trudną do wykonania łódeczkowatą brustaszę znaną jako barchetta. A w ramach reakcji łańcuchowej poszalałem też z szeroką klapą i wysoko umieszczoną kozerką, czego przyznam bez bicia, nieznacznie żałuję. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości wycofam się z tej koncepcji, obniżę kozerkę, wymienię klapy na jedwabne. Zobaczymy 😉

Jakie spodnie?

Najbardziej klasyczne spodnie łączone ze „smoking jacket” to te wykonane z czarnego moheru. Do tej pory znałem moher wyłącznie z garniturów letnich (tego i tego), i wbrew niezbyt dobrze brzmiącej w języku polskim nazwie, miałem z nimi wyłącznie NAJLEPSZE doświadczenia. Tkanina jest lekka, przewiewna i niewiarygodnie wręcz oporna na gniecenie. Czarne spodnie w moheru okazały się bardzo przyjemne w noszeniu i z pewnością dobrze sprawdzą się np. na zabawie sylwestrowej. Z opisanych powyżej przyczyn, moje spodnie nie zostały wykończone jedwabnym lampasem, ale w krawiectwie miarowym, droga do niego (podobnie jak do smokingu z żakardowymi wyłogami) wcale nie jest zamknięta.

Akcesoria

Ponieważ moja marynarka to „smoking jacket”, a nie klasyczny smoking (ang. dinner jacket) uznałem, że tym razem czarna muszka nie musi mnie obowiązywać i pozowliłem sobie na dodatkową przyjemnośc wykonania muszki bespoke w jednym kawałku z tkaniny, z której wykonano marynarkę. Jak widać na zdjęciach, nie jest to oczywiste dla oka od pierwszej chwili, ale według mnie aksamit harmonizuje z zestawem ładniej, niż robiłby to błyszczący jedwabny żakard. Co ciekawe, moja koszula to RTW (MiMe 43 slim fit bez przeróbek). Kołnierzyk ma odpowiednio ostry rozstaw wyłogów do noszenia muszki no, a koszula oczywiście ma krytą plisę. W mankietach znalazły się spinki z granatową emalią, które według mnie wspaniale pasują do lodowatych w dotyku (po tym można je poznać) guzików z muszli perłopława australijskiego.

Według mnie taka koncepcja na imprezę sylwestrową jest bardzo kusząca. Mogę wyglądać i czuć się jak w smokingu, bez potrzeby ostentacyjnego wyróżniania się jako „jedyny smoking na sali” co niestety dość często (w zasadzie zawsze) mi się zdarzało, kiedy go nosiłem.  Poeksperymentuję trochę ze smoking jacket i być może wrócę do Was z kolejnym wpisem, jeśli zdecyduje się na dalsze formalizowanie tej marynarki lub uszycie bonżurki na lato do domu do palenia cygar 🙂 Jestem bardzo ciekaw, co myślicie i zapraszam do dyskusji w komentarzach!

Nowy Rok! 

Moi Drodzy! Korzystając z okazji, chciałbym życzyć Wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2018! Niech spełnią się WSZYSTKIE Wasze marzenia, a pozytywna energia i chęć do działania nie opuszcza Was nawet na moment. Życzę Wam także, aby Wasze garderoby nabierały bardziej dojrzałych i przemyślanych kształtów, po to, abyście zawsze mogli wyglądać wspaniale. No i do zobaczenia na MilerSzyje.pl w przyszłym roku!

Gdzie zrobiono zdjęcia?

Sesja zdjęciowa do tego wpisu została wykonana w przepięknej Sali Białej Bazaru Poznańskiego. Wraz z zespołem Miler Menswear dziękujemy za miłe przyjęcie 🙂

I to nie wszystko…

Z przyjemnością informuję, że po moim pobycie w San Francisco cały czas pojawiają się nowe odcinki mojego vloga, które kuszą coraz lepszym montażem. W ostatnim MGOP obejrzeliście żeglugę po zatoce San Francisco, a dzisiaj zapraszam Was na spacer po Embarcadero, przejażdżkę tramwajem linowym i odwiedziny w najsławniejszym Chinatown na świecie 😀 Przyjemnego oglądania! Napiszcie mi też koniecznie, co myślicie o formacie video!

Warto subskrybować mnie na YT ponieważ nadciągają już kolejne odcinki. Będzie to przejażdżka rowerem po Golden Gate Bridge oraz spacer po dzielnicy finansowej San Fran, a następnie wizyty w Seattle i Portland! Link do mojego profilu na YT tutaj.

Co dalej?

Niżej zamieszczam spis kolejnych postów w #MGOP. Nie zapomnijcie polajkować mojego Fejsa i IG, żeby nie przegapić najnowszych wpisów ?

  1. Ubrania po godzinach – marynarka casualowa i chino 
  2. W pracy na luzie: Blezer z wełny Escorial i nowy szablon spodni na szelki
  3. Daily business 1 – granatowy garnitur 
  4. Aktywny weekend – Marynarka casualowa w kratę i chino
  5. Daily business 2 – garnitur w kratę
  6. Jasny garnitur – must-have na lat0
  7. Sportowa marynarka i golf – zestaw kultowy
  8. Szary garnitur z flaneli – filar zimowej garderoby
  9. Sylwester z klasą – smoking jacket z aksamitu
  10. Płaszcz dla najlepszych – Polo Coat
  11. Granatowa dyplomatka – płaszcz na zimę numer jeden
  12. Grafitowy garnitur – bo orły są szare
  13. Progresywna elegancja – dwurzędowa marynarka sportowa 
  14. Biznes z najlepszymi
  15. Brytyjski styl – marynarka tweedowa


Nowa kolekcja garniturów i marynarek od Miler Menswear jest już dostępna w sklepie internetowym! Kliknij w poniższy baner, aby zobaczyć nowe modele! Kolekcja jesień-zima 2020/2021
Dodał Tomek , 29 grudnia 2017
  • 3
3 Comments
  • Kacper
    2 stycznia 2018

    Panie Tomaszu, jak zawsze świetny wpis! 😉 Sam noszę się z zamiarem skompletowanie takiego zestawu, ale chciałbym dowiedzieć się jednej rzeczy. A mianowicie, czy w przypadku takiej kreacji rezygnujemy z pasa hiszpańskiego? Pozdrawiam!

    • tomek
      2 stycznia 2018

      Dzięki za miłe słowa! Pas rozpatrzyłbym gdyby marynarka miała charakter smokingowy wynikający z wyłogów pokrytych jedwabiem. W tym wypadku to nie smoking więc nie noszę pasa ani kamizelki.

  • Miro
    3 stycznia 2018

    Piękna tkanina, sama marynarka też godna uwagi. Gratuluje pomysłu!
    Ale marynarka rzeczywiście byłaby proporcjonalniejsza, gdyby klapy były węższe, a kozerka niżej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

tomasz-miler
Autor
Mężczyznom, którzy wyglądają dobrze jest w życiu łatwiej więc chcę żebyś tak wyglądał! Oprócz tego, że piszę o tym bloga, prowadzę pracownię krawiecką i tworzę markę klasycznych ubrań RTW produkowanych w Polsce, Niemczech i Włoszech, którą wspierają moi czytelnicy. Pasjonuje się także whisk(e)y o czym piszę na MilerPije.pl.